Jak Twoje dzieci reagują na zmiany?

listopad 21, 2006 | Opublikowany przez Jolanta Gajda w Inteligencja emocjonalna

Bądźmy szczerzy – wszystkie dzieci radzą sobie z tym kiepsko. Nawet dla nas, dorosłych, zmiany nie są łatwe. Wyrywają nas z rutyny jak z przytulnego, ciepłego kącika, gdzie znaliśmy każdy skrawek przestrzeni i gdzie mogliśmy spokojniutko i wygodnie wykonywać znane nam na pamięć czynności :). Tak naprawdę wielu dorosłych nie toleruje zmian, boi się ich, broni się przed nimi, jak może.

Niestety, a może na szczęście, zmiany w naszym życiu są nieuniknione. Zmieniamy szkołę, dom, pracę, środowisko, znajomych. Nasi bliscy odchodzą, nowi ludzie przychodzą. Zmieniamy się też my sami. Zmiany powodują pewien dyskomfort, wymagają podjęcia wysiłku, by przestawić się na nowe tory myślenia i/lub działania. Mimo tego wszystkiego zmiana jest czymś pozytywnym, bo sprzyja rozwojowi, ewoluowaniu, nowym osiągnięciom.

Dla naszych milusińskich zmiany są tym bardziej trudne. Dzieci dobrze czują się w świecie, który jest bezpieczny i przewidywalny. Gdzie wszystko ma swoje miejsce i swój czas. W takiej uporządkowanej rzeczywistości uczą się, co jest dobre, a co złe, co jest warte poznania, a co jest stratą czasu, dowiadują się, jak postępować w różnych powtarzających się sytuacjach i ćwiczą te wzorce zachowania na co dzień. Jeśli mają w miarę stały plan dnia, nad którym czuwają rodzice, uczą się samodyscypliny, pożytecznych nawyków i dobrej organizacji czasu.

Ale – chcemy, czy nie chcemy – zmiany dotykają także dzieci. Czasami odchodzi jeden z rodziców. Czasami trzeba zmienić dom czy szkołę. Czasami pojawia się w domu ciężka choroba, która wywraca życie rodziny do góry nogami. Czasami rodzic zmienia pracę lub po dłuższym okresie zawodowej bezczynności znajduje zatrudnienie. Zaczyna pojawiać się w domu rzadziej, w innych godzinach, ma mniej czasu dla syna czy córki. Czasami pojawia się nowy domownik – babcia, nowy braciszek czy siostrzyczka lub chociażby czworonożny pupilek, wiecznie domagający się uwagi. Takich przykładów można by mnożyć. Nie uchronimy dzieci przed zmianami. Możemy je jednak na nie przygotować (o ile sami wiemy, co nas czeka), pomóc im przejść przez ten trudny okres i przede wszystkim – nauczyć ich dobrego reagowania na zmiany w swoim życiu, by w przyszłości – gdy mamy czy taty zabraknie – same sobie potrafiły w podobnych sytuacjach poradzić.

Gdy w ich otoczeniu coś się dzieje inaczej niż zwykle, dzieci stają się zagubione, rozdrażnione lub płaczliwe, zapominają o czynnościach, które wcześniej były dla nich oczywiste, malutkie problemy urastają do dużych i „nierozwiązywalnych”. Jednym słowem – totalna „rozwałka” psychiczna ;). I wcale nie musi to być zmiana na gorsze, żeby takie reakcje wywołać.

Sama tego ostatnio doświadczam – zmieniliśmy miejsce zamieszkania, jedno z dzieci zmieniło szkołę i – jakby tego było mało – przygarnęliśmy do domu kudłatego czworonoga. To tak na dobitkę :D. A tak serio – patrząc na to z perspektywy czasu – myślę, że to nie był dobry pomysł, by wprowadzić tyle zmian na raz. Lepiej byłoby się najpierw oswoić ze zmianą mieszkania, wyrobić w sobie i w dzieciach nowe przyzwyczajenia i nawyki, a dopiero po jakimś czasie – gdy wszystko wróciłoby do normy – ulec prośbom dzieciaków i pozwolić na sprowadzenie szczeniaka. No ale trudno – kiedy powiedziało się A, to trzeba powiedzieć i B. 🙂

No dobrze. Starczy tego stękania – czas na rozwiązania :). Co można zrobić, żeby dzieciom pomóc? Oto moja prywatna recepta i być może znajdziesz tu również wskazówki dla siebie:

1. Jeśli spodziewasz się zmian – uprzedź o tym dzieci. Nie trzymaj tych informacji w zanadrzu do ostatniej chwili. Daj dzieciom czas, by się na nie mogły przygotować. Przed przeprowadzką rozmawiałam dużo z dziećmi o tym, jak to wszystko będzie wyglądać, co się zmieni, dzieci wyobrażały sobie, jak urządzą swoje pokoje, wspólnie planowaliśmy zakupy dodatkowego wyposażenia. No i w ogóle urządzaliśmy sobie takie małe wizualizacjie :).

2. Gdy zauważysz u dzieci niepokojące objawy (wzmożoną płaczliwość, złoszczenie się bez powodu, apatia, rozdrażnienie, większe niż zwykle roztargnienie), powiedz im, że każda zmiana jest trudna i to normalne, że czują się gorzej. Takie uczucia są i trzeba zaakceptować ich istnienie. Gdy tylko wytłumaczysz dzieciom, że ich złe samopoczucie ma zrozumiałe, obiektywne przyczyny, a nie jest wyrazem tego, że nagle stały się po prostu nieznośne i niegrzeczne, będzie dzieciom łatwiej z tej dziecięcej „depresji” wyjść :). Łatwiej jest wyeliminować złe emocje wtedy, gdy się je zaakceptuje i zrozumie ich przyczynę.

3. Wszelkie zmiany powodują zazwyczaj zawalenie się istniejącego porządku, dzieci tracą nieco grunt pod nogami. Zaczynają zaniedbywać swoje obowiązki, zapominać o tym, co mają do zrobienia. Nie powinno się wtedy reagować karaniem, a raczej starać się im pomóc.

Ja zrobiłam to w następujący sposób. Zwołałam „obrady rodzinne” i zasiedliśmy wieczorkiem do okrągłego stołu :). Poprosiłam dzieci, by notowały nasze najważniejsze spostrzeżenia. Następnie zapytałam je, co ich zdaniem zmieniło się po przeprowadzce na niekorzyść. Co im się nie podoba i nad czym powinniśmy popracować. Pozwoliłam się dzieciom wygadać do woli, a potem powiedziałam, gdzie ja zauważyłam problemy. Ustaliliśmy wspólnie, co trzeba zrobić. Córa pilnie notowała i sporządziła taki „protokół”, że nie powstydziłaby się go najlepsza sekretarka :D. Widziałam, że możliwość nazwania problemów i porozmawiania o nich przyniosła dzieciom dużą ulgę.

4. Można wprowadzić graficzne narzędzia, które pomogą uporzadkować świat na nowo. Rozkład dnia na dużej kartce papieru, pokazujący, kto kiedy i co ma do zrobienia, tablica do zamieszczania słoneczek i chmurek za zachowania dobre i naganne, lista postanowień (z rysunkami, jeśli dzieci lubią rysować lub nie potrafią jeszcze czytać), która będzie stale przypominała, jakie wnioski zostały uchwalone :).

W tym wszystkim najważniejsze jest to, by dzieci nie przypisywały SOBIE krzywdzących epitetów, jeśli coś im się w tym trudnym okresie zmian nie udaje („jestem beksa”, „jestem głupi”, „ale ze mnie gapa”, „niczego nie potrafię dobrze zrobić” itp.), tylko raczej nazywały negatywne zjawiska czy zachowania i myślały nad tym, jak je można zmienić („zbyt często w moim pokoju panuje bałagan – ustalę sobie konkretny termin w ciągu dnia na robienie porządków”, itp.).

I niech dzieciaki mają świadomość, że te zachowania, które zależą bezpośrednio od nich, mogą i są w stanie zmienić – niezależnie od zewnętrznych, trudnych czasem, okoliczności.

 Ech, życie dzieci jest pełne problemów ;)

Możesz śledzić komentarze dodawane do postu przez RSS 2.0 Możesz zostawić komentarz, lub trackback.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *